Nie był to nadzwyczajnie kolorowy zachód słońca, raczej zwyczajny, codzienny...
W tym parku zachody czasem są ...nie z tego świata, ten był jak mijający właśnie wtedy rok - poważny, smutny...
Jak ten ptak uwięziony w gałęziach...
Choć przecież w Australii nic złego się nie stało... Może mój nastrój, po polskiej tragedii, go wywołał... Minął, bezpowrotnie. Następny 2011 rok ma być najszczęśliwszym w dziejach ludzkości!... Miejmy nadzieję, że tak będzie.
Fotografowałam jakieś pół godziny przed zachodem... Koło ósmej wieczorem.
Pierwsze zdjęcia tu, robione nowym aparatem Panasonic Lumix TZ 10
_________________________________________________