Po wyjeździe z Polski, 4 miesiące spędziliśmy na wsi w Bośni, w Duboćanjim koło Kljuća. Córcia miała wtedy 2,5 roczku. Ze zwierząt widziała dotąd jedynie swoje koty, cudze psy oraz kury i kaczki na wsi; potem zobaczyła kolejno: króliki, krowy, konia i wreszcie kozę!...
Koza najpierw siedziała za płotem, ale kiedy kilka razy dałam jej garść jabłek, zrobiła się przyjaciółką i zaczęła chadzać z nami na spacery. Nawet jak szliśmy na plażę nad Saną, kozucha dziarsko maszerowała za nami i obgryzała listki i trawki kiedy plażowaliśmy.
Natomiast pierwsze spotkanie z kozą, nie wypadło najlepiej, bo nie dała się prowadzać za ogon jak kocur Muminek. Wolała chadzać sama. Jak jej dzieci przeszkadzały, odchodziła...





____________________________________________________